Film nie jest beznadziejny, ale nie umywa się do pierwowzoru z 1972 roku. Jak dla mnie kładzie zbyt duży akcent na pozbawioną głębi akcję i efekty specjalne. Zbyt dużo wybuchów, zbyt mało realizmu. Za to przedstawienie dramatu ludzi zostało wykonane po macoszemu, przez co nie wzbudzał u mnie większych emocji. Postacie same w sobie nie są zresztą zbyt pociągające. Niektóre wręcz karykaturalne, jak Larry. Oczywiście, mamy śmierć kolejnych bohaterów, ale to wszystko wydaje się być strasznie płytkie. Nie czuje się tragedii tych ludzi, jak w oryginalnej "Tragedii Posejdona" z 1972. Wszelkie poświęcenie i heroizm są zaś do bólu wymuszone. Tak samo zresztą jak kolejne pułapki, które czyhają na naszych nieszczęśników. W dodatku wiele rzeczy jest strasznie naciąganych, jak np. te helikoptery i statki, które nagle pojawiły się na horyzoncie po wystrzeleniu pojedynczej flary w puste niebo. To wszystko sprawia, że zamiast dramatu czy filmu katastroficznego otrzymujemy raczej film sensacyjny. Pod tym względem nie jest najgorszy, ale nie tego się spodziewałem po takim tytule.